Kiedyś, na studiach uwielbiałam biegać. Wcześniej byłam zawodniczą drużyny piłkarek ręcznych w mieście, z którego pochodzę. Trening był moją codziennością. Dziś lubię się zmęczyć, jednak bywają chwile, że się nie chce. Na studiach moim obowiązkiem była nauka plus praca na pół etatu. Zajmowałam się sama sobą, nie miałam większych zobowiązań. Dziś jestem mamą, prowadzę mój wirtualny gabinet, razem z mężem ogarniamy dom.
I nie jestem sama, dlatego ta moja rzeczywistość treningowa zupełnie się zmieniła. Chciałabym poruszyć dziś temat Jak wybierać aktywność? gdy czasu jest jest mniej i inne obowiązki stają się dla nas priorytetem.
Jak wybierać aktywność?
Wiele osób popełnia ten błąd, że dalej usilnie chce wcisnąć w swoje obecne (zupełnie odmienne) życie aktywność, która była normą jeszcze kilka lat wcześniej przy zupełnie innych realiach. To nie wychodzi, a frustracja narasta.
W takim przypadku nawet niewielka ilość ruchu będzie sukcesem! Dużo łatwiej wpleść w obowiązki aktywność, którą się choć trochę lubi. Ja tak robię. I czasem to, co „lubię” mocno się zmienia, bo ja też się zmieniam. Kiedyś było to bieganie i „Skalpel” Ewy Chodakowskiej, teraz wolę iść na rolki, pilates z moją Kasią Kujawa albo biegać za młodym jak ten jedzie na rowerze (to też jest trening i to jaki!).
Kiedyś, żeby zaliczyć trening, to musiałam się na nim konkretnie spocić, teraz każda wolna chwila w ciągu dnia na spacer to dla mnie okazja, za którą daję sobie piątkę sama ze sobą. Nie zawsze mi się chce, ale jak sobie przypomnę to uczucie, to bez wahania wskakuje w moje jeżdżące buty, pakuje młodego do przyczepki, włączam mu audiobooka i tak sobie jedziemy. I to jest taki nasz wspólny czas 😊