Nigdy nie będziesz mieć “bikini body”

Jesteś mamą? Jesteś w ciąży? A może dopiero planujesz pojawienie się na świecie dziecka? Albo jesteś tutaj przypadkiem, bo szukasz przed wakacjami sposobu na jędrne pośladki, mniej węglowodanów w diecie i nogi z “thigh gap”? Chciałabyś w to lato zachwycić na plaży wszystkich swoim wyrzeźbionym „bikini body”? 

Mam dla Ciebie jedną, przykrą, bolesną, i w stu procentach prawdziwą informację.

Gotowa?

Nigdy nie będziesz mieć “bikini body”.

Moment, moment! Nie wyłączaj przeglądarki. Nie próbuję Cię zniechęcić do zdrowej diety i ćwiczeń, a jeżeli dasz mi jeszcze kilka minut, wytłumaczę Ci dlaczego tak mówię.

Czym jest “bikini body”?

Od lat od początku kwietnia aż do późnego sierpnia media bombardują nas znanymi nagłówkami. “Dziesięć tygodni do wymarzonego bikini body!”. “A czy Ty już masz bikini body?”. “Znana celebrytka na plaży – #bikinibodygoals?”.

Czym jest „bikini body”?

Okazuje się, że to nic innego jak lansowany w mediach “odpowiedni” kształt ciała, który “wypada” pokazać na plaży. Obowiązkowym elementem “bikini body” jest płaski brzuch, nawet kiedy siedzisz albo schylasz się po foremki, które Twoje dziecko zrzuciło z leżaka. Oczywiście brzuch musi być jędrny, z lekkim zarysem mięśni. Talia przy tym – jak u osy.

Zapomnij o ćwiczeniach rozwijających boczne mięśnie – jeżeli talia jest szersza niż kartka papieru A4, absolutnie nie wypada pokazać się z odsłoniętym brzuchem na plaży. Uda nie powinny się stykać, ale przy tym powinny być pełne. Pośladki i piersi duże, ale sterczące. Ramiona absolutnie nie mogą mieć “motylków”, a rozstępy i cellulit to ogromne faux pas, którego – mam nadzieję! – nie planujesz popełnić na plaży.

Czyli, w skrócie – bikini body to ciało, które widzimy na instagramie, u modelek fitness, celebrytek i w kolorowych magazynach.

I wiesz co?

Nie będziesz go mieć.

Nawet jak zaczniesz już teraz, dzisiaj, Niesamowity Trening I Głodówkę Do Bikini Body – też go nie osiągniesz.

Mało tego, ja, dietetyk i fanka sportu, też go nie będę miała. Ani w to lato, ani w następne, ani w żadne inne.

Twoja ulubiona fitness blogerka, Twoja ulubiona celebrytka ani Twoja ulubiona instamodelka też nie będzie go miała.

Twoja przyjaciółka, sąsiadka, siostra ani koleżanka z pracy też nie będą miały “bikini body” na plaży.

A wiesz dlaczego?

Bo “bikini body” nie istnieje.

A przynajmniej nie w takiej formie, jaką próbują narzucić nam media.

Nie tak dawno można było zaobserwować na Instagramie wysyp postów, w których podziwiane przez wiele kobiet modelki pokazywały jak różni się wygląd ich ciała na fotografii w korzystnej pozie, z napiętymi mięśniami, wyprężonym grzbietem i z doskonałym oświetleniem i filtrem – oraz kilka sekund później, w wygodnej pozycji, z gorszym światłem i rozluźnionymi mięśniami.

Efekt był szokujący – bo jak to, “nawet ona” ma kilka fałdek, nie ma idealnej talii, nie chodzi po świecie na co dzień z napiętymi mięśniami brzucha?

“Bikini body” do którego próbujemy dążyć i do którego się porównujemy nie istnieje.

Idealnie gładka skóra, ciało bez żadnego zagięcia i zmarszczki, pozbawione włosów, niesamowicie jędrne, korzystnie wyglądające w każdej pozycji i takie, jakie widzimy na fotografiach, nie istnieje.

Ale za to istnieje sztab zdolnych fotografów i grafików, którzy potrafią zamaskować nawet najdrobniejsze mankamenty figury i urody swoich modelek.

A następnie my porównujemy się do nich, i widzimy, że niezależnie od tego, ile godzin ćwiczymy, ilu deserów sobie odmówimy i ile kremów ujędrniających wmasujemy w skórę – nie będziemy wyglądać tak idealnie. I się poddajemy. I idziemy po ciastko, i odstawiamy rower, bo niezależnie od tego, co robimy – ONA wygląda na tej fotografii lepiej. I to widocznie z nami jest coś nie tak, skoro tyle dookoła idealnych, gładkich, opalonych ciał, a my chudniemy, zrzucamy centymetry, czujemy się lepiej, ale TAK nie wyglądamy.

Ale nie będą wyglądały w ten sposób też te modelki, celebrytki i insta-fit-healthy-mamy na co dzień.

Dlatego zamiast skupiać się na tym, by wyglądać jak osoby, które oglądamy tylko w kilku pozycjach na przerobionych fotografiach, skupmy się na tym, żeby być najlepszą wersją siebie. Najlepszą, czyli zdrową i szczęśliwą. Najlepszą, czyli nie taką, która upodabnia się do niedoścignionego, nieprawdziwego ideału, tylko taką, która kocha siebie i swoje ciało, zarówno w bikini, jak i w puchowej kurtce, “cebuli” na głowie i bez makijażu.

A jeżeli dla zdrowia, kondycji, bezpieczeństwa swojego dziecka lub dla zdrowych nawyków chciałabyś zadbać o swoją figurę, samopoczucie i dietę – koniecznie sprawdź mój artykuł o tym, jak bezboleśnie odjąć 200 kcal z codziennej diety! Mam dla Ciebie też pięć zdrowych, pysznych przepisów, które koniecznie musisz wypróbować tej wiosny. 🙂

(źródło: how-to-get-a-bikini-body-puta-bikini-on-a-20439727.png)