Powiem szczerze – odkąd jestem mamą, chorowanie staje się dużo bardziej uciążliwe. ;) Nie ma już za bardzo możliwości, żeby się położyć i wypoczywać, i myślę, że wszystkie z Was wiedzą, o czym mówię. (Tu muszę jednak się przyznać – jeśli faktycznie pojawia się taka potrzeba, to pojawia się też kochana babcia Krysia, która nie lubi być nazywana teściową. Przejmuje młodego, a ja mogę sobie w spokoju chorować). Kłopot tego, co na jesienne przeziębienie i jak wzmacniać odporność jesienią staje się palący kiedy czeka nie tylko praca, ale i dwulatek 😉

Ale przez to też jeszcze większy nacisk kładę na to, by zapobiegać przeziębieniom, a nie je leczyć. Myślę, że całkiem nieźle mi to wychodzi, bo w ciągu mojej macierzyńskiej – 2,5 letniej – przygody takie kryzysowe sytuacje były… dwie.

Dieta wzmacniająca odporność

„Zdrowie zaczyna się w jelitach” to nie tylko slogan reklamowy. Jest w tym bardzo dużo prawdy. Dieta to fundament, od którego zależy nasze zdrowie i samopoczucie. Nie dziw się, że jesteś ciągle zmęczona lub zmęczony, często łapiesz przeziębienia i masz słaby nastrój, skoro paliwo jakim karmisz swój organizm jest słabej jakości.

Nie można oczekiwać wysokich osiągów od samochodu tankowanego słabym paliwem – i tak samo jest z naszym organizmem.

Na co dzień w mojej diecie korzystam z naturalnych produktów, czyli takich, które mają prosty skład lub… nie mają go wcale (czyli są to po prostu owoce, warzywa, kasze i dobrej jakości mięsa, ryby, jaja i naturalny nabiał).

Fakt, że zdrowo się odżywiam nie jest bez znaczenia w temacie odporności. 

Oczywiście nie jest tak, że moja dieta codziennie wygląda idealnie – bo wpadają jakieś grzeszki. 😉 Ale bardzo się staram i pilnuję, żeby nie stanowiły one więcej niż 20% mojego tygodniowego jadłospisu. 

Jak wzmacniam odporność dietą?

  • Codziennie rano – woda z cytryną i niewielką ilością miodu (ze znanej mi pasieki – pozdrawiam tatę mojej bratowej!). Nawadnia organizm i… dobrze nastraja na cały dzień.

  • Regularnie korzystam z dobrodziejstw naturalnych probiotyków, jakimi są kiszonki, kapusta kiszona i ogórki kiszone (domowej produkcji od babci i teściowej). To stały element, który chyba zawsze mam w lodówce. Oprócz tego zakwas z buraków, który również zasila moją florę bakteryjną zdrowymi bakteriami i bezpośrednio wpływa na poprawę odporności.

Bo… właśnie ta równowaga i odpowiedni stosunek dobrych i złych bakterii w jelitach to podstawa naszej odporności.

Może warto zastanowić się, które bakterie w swoich jelitach karmisz?

Co jeść podczas przeziębienia?

Jeśli chodzi o dietę w czasie przeziębienia, wiadomo – mało się chce jeść, a apetyt jest raczej na słodkie przekąski (co jest zupełnie normalne).  

  • U mnie zawsze sprawdza się gar długo gotowanego rosołu (najczęściej jest to drobiowo-wołowy rosół na mięsie z kośćmi, z dużą ilością warzyw), który rozgrzewa i daje energii. Popijam go z kubka przez cały dzień.
  • Kanapki z czosnkiem – w naszym domu po zapachu czosnku można poznać, że ktoś jest przeziębiony, bo dodajemy go do wszystkiego, a kanapki z czosnkiem są numerem jeden.
  • Ciepła woda z imbirem, miodem i cytryną „wchodzi” przez cały dzień w dużych ilościach.
  • Naturalny sok z malin robiony przez moją babcię. Innego nie tykam, bo im nie ufam. 😉 Piję go jako dodatek do herbaty.

A ostatnio słyszałam o miksturze na przeziębienie „antygrypina” z czosnkiem, cytryną, grejfrutem i miodem. Dzielę się nią z wami, choć sama jeszcze jej nie testowałam, ale patrząc na jej skład – może być bardzo przydatna.

  • 1 ząbek czosnku
  • 1 mała obrana cytryna bez pestek
  • 2 czubate łyżki miodu 
  • 1 obrany grejfrut przekrojony na 2 połowki – z pestkami!
  • 800 g wody

Suplementy diety a odporność

Prawda jest taka, że żadne „suple” nas nie uchronią przez zjadliwymi infekcjami. Tak samo jak dzieci karmione piersią również chorują, tak samo żadne suplementy nie będą gwarancją braku infekcji.

Jednak wierzę w ich moc w kwestii wspierania naszej odporności i w to, że jeśli nawet zachorujemy, to ta choroba jest lżejsza – i jest szansa na to, że nie przerodzi się w coś bardzo poważnego.

Z suplementów, które mają znaczenie w kwestii poprawy i wspomagania odporności u nas stosuję

  • Witaminę D
  • Kwasy omega 3
  • Probiotyki
  • A doraźnie witaminę C i laktoferynę.

Witamina D

Podstawą jest witamina D. Szczególnie w okresie jesienno-zimowym przyjmuję minimum 2000 j.m.- co jest zgodne z rekomendacjami.

Polecam również zrobić badanie witaminy D z krwi i sprawdzić jej poziom tuż po wakacjach, aby zobaczyć, czy faktycznie ekspozycja na słonce nasyciła nas tą witaminą.

W swojej praktyce niestety rzadko kiedy spotykam się z prawidłowym poziomem tej witaminy u swoich pacjentów, dlatego zawsze zwracam uwagę na to, żeby się badać, a ewentualne niedobory uzupełniać adekwatną do nich dawką. Oczywiście najlepiej gdy dawkę dobiera lekarza – szczególnie w przypadku dzieci.

W moim przypadku dawkę dobrałam do swoich potrzeb. W pierwszej kolejności zbadałam poziom tej witaminy we krwi, a następnie razem z lekarzem internistą na wizycie kontrolnej uzgodniłam dawkowanie.

Jestem osobą dość sceptyczną co do suplementów. Dlatego też na wizycie poprosiłam moją Panią doktor o przepisanie preparatu z witaminą D, który jest lekiem, a nie tylko suplementem. Dzięki temu jestem pewna, że dawka, którą przyjmuję, jest skuteczna i jest jej dokładnie tyle, ile producent określił na ulotce. 

Kwasy omega-3

Kwasy omega-3 to „must have” mojej profilaktyki. To właśnie niedobory tych kwasów tłuszczowych przyczyniają się do spadku odporności, a w codziennej diecie, mimo usilnych starań, może ich brakować.

Preparat ten musi być dobrej jakości. W związku z tym nie może być, niestety, tani ale… koniec końców i tak wychodzi taniej, niż leczenie przeziębienia, na które lekką ręką pójdzie 100 zł przy jednej wizycie w aptece.

Dlatego jakościowy tran jest zawsze dobrym pomysłem. Ja osobiście wolę taki w kapsułkach ze względu na łatwość spożycia. Ale kupując ten rodzaj suplementu zawsze zwróć uwagę na ilość kwasów tłuszczowych DHA i EPA w jednej kapsułce. Często okazuje się, że aby spożywać odpowiednią dawkę (ok. 1g EPA+DHA) należy kilkukrotnie w ciągu dnia przyjąć tabletkę – co robi się mało ekonomiczne i wygodne.

Probiotyki

Są ze mną od dawna, i choć robię sobie przerwy w ich stosowaniu, to w dużej mierze im zawdzięczam moją odporność. Jakiś czas temu przygotowując się do ciąży zrobiłam badanie składu mojej flory bakteryjnej. Na jego podstawie wyszły pewne zaburzenia w jej składzie.

Razem z wynikiem otrzymałam plan probiotykoterapii oparty na najlepszej jakości probiotykach na rynku. A ponieważ ich dobór jest sprawą dość indywidualną, nie będę tu wymieniała konkretnych preparatów, tylko zachęcę was do zgłębienia tematu. 

Muszę przyznać, że wynik był dla mnie niemałym zaskoczeniem! Pomimo zdrowej diety pojawiły się pewne nieprawidłowości w moim mikrobiomie, które były prawdopodobnie efektem licznych antybiotykoterapii z dzieciństwa i wieku nastoletniego.

Zgodnie z zaleceniami probiotyki brałam przygotowując się do ciąży i przez cały okres jej trwania, czego  pozytywne skutki odczuwam do dziś, bo faktycznie cieszę się całkiem dobrą odpornością.

Laktoferyna

O laktoferynie wspominałam już we wcześniejszym poście, dlatego jeśli chcecie przeczytać o niej więcej zostawiam link tutaj. Ale w skrócie – kiedy widzę, że u mnie lub u moich domowników zaczyna się infekcja – nie czekam i działam, podając im właśnie to białko.

Można je stosować profilaktycznie, a ponieważ jest bezpieczne również dla dzieci i kobiet w ciąży, to polecam ją z czystym sercem.

Witamina C

Stosuje raczej jej naturalną formę, czyli w postaci wyciągów z aceroli. Nie stosuję jej, tak, jak to się teraz zrobiło modne, w olbrzymich dawkach. Jestem zdania, że co za dużo to nie zdrowo – a wszystko należy przyjmować raczej zgodnie z zaleceniami producenta.

W czasie choroby, stosuje również takie babcine sposoby, jak:

  • smarowanie ciała Amolem
  • inhalacje z soli fizjologicznej
  • „parówki z oregano”- cały czas śmieje się z tej nazwy, bo kiedy pierwszy raz o tym usłyszałam, to wyobraziłam sobie wiadomo jakiego rodzaju parówki 😉 Ale chodzi tu oczywiście o wdychanie naparu z oregano.
  • wąchanie rozgniecionego czosnku (tę metodę pokazał mi mój teść, u którego w domu wszędzie wisiały takie czosnki). To nic innego jak rozgniecione na drobne kawałeczki ząbki czosnku, zawinięte w gazę i powieszone nad łóżkiem (po to, żeby roznosić zapach ale też, żeby bezpośrednio ich nie dotykać, bo może podrażnić skórę).

Jakie macie sposoby na przeziębienie? Znacie jakieś niezawodne metody na to, żeby ustrzec się przed infekcją albo ją skrócić?